W dzisiejszym wydaniu internetowym Dziennika Zachodniego ukazał się bardzo dobry ARTYKUŁ autorstwa redaktor Agaty Pustułki. Temat dotyczy kresu koalicji PO-PSL w sejmiku śląskim. Omawiane scenariusze wydarzeń politycznych nie napawają optymizmem, szczególnie jeżeli chodzi o budżet województwa.
Niestety w mojej ocenie obecne problemy nie mają podłoża merytorycznego w zakresie finansów i inwestycji lecz podłoże poszczególnych „izmów” w relacji do poszczególnych członków i ugrupowań sejmiku.
Już od ponad roku obserwujemy spektakl rozpadu dużych partii, takich jak PO, PIS i „Ruch Palikota”*. Dało się to również zauważyć w sejmiku śląskim, ponieważ z klubu PISu „wykiełkował” jeden radny Solidarnej Polski, a PO i PSL stracili po jednym radnym przez usunięcie, co oczywiście wpłynęło na arytmetykę potencjalnych głosowań. PO postanowiło koniecznie zrobić przykrość Ruchowi Autonomii Śląska i powołała na stanowisko marszałka Ireneusza Sekułę, który tak naprawdę jest człowiekiem prezydenta Komorowskiego z jednoznaczną dyrektywą pochodzącą z Pałacu Namiestnikowskiego – osłabić RAŚ. Reszta problemów, w tym merytoryczne, nie mają znaczenia. W tej sytuacji aby zrozumieć przyszłe dalsze głosowania i kierunki rozwoju których nasze województwo nie może przespać, biorąc pod uwagę chociażby bezwzględnie konieczne zaprojektowanie nowych inwestycji z nowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej, musimy do każdego radnego i jego decyzji podchodzić indywidualnie. Aby wystawić na końcu kadencji sprawiedliwą ocenę.
Dla mnie nie ma najmniejszej wątpliwości, że radni klubu PIS w sejmiku śląskim wraz z radnym Wójcikiem z SP, będą działali zawsze i wyłącznie destrukcyjnie. Dla nich bowiem każdy sukces innej formacji jest solą w oku. Z kolei radni PO wraz z marszałkiem Sekułą, potencjalne pomysły gospodarcze zawsze będą łączyć z projektami antyśląskimi i anty-RAŚ. Pozostają więc tylko trzy zdrowe siły polityczne w sejmiku. Osamotniony Marian Ormaniec z PSLu, bardzo aktywny radny, niestety szykanowany przez zarząd PSL, niewielki klub RAŚ i SLD. Osobiście będę rekomendował kolegom z Sojuszu, aby każdemu projektowi bez względu na autorstwo przypatrywali się bacznie i podejmowali decyzję pod kątem opłacalności dla województwa i jego mieszkańców a nie według relacji rządzący – opozycja. Wybory już za rok i czymś trzeba się będzie pochwalić.
Natomiast jeżeli chodzi o Ruch Palikota, to należy mieć nadzieję, że stan posiadania mandatów w sejmiku śląskim nigdy się nie zmieni. Bez względu na to kto kim się czuje, obecnie w szeregach posłów RP naszego województwa nie ma ani jednego ślązaka. A najwięcej do powiedzenia o sprawach śląskich ma „poseł z Katowic” czyli z Warszawy, Andrzej Rozenek. I w tym miejscu należy zapytać, kiedy ostatni raz odbył dyżur poselski w swoim biurze w Katowicach.
*) Ruch Palikota nigdy nie był dużą partią.